wtorek, 8 stycznia 2013

Ciąg dalszy jaśków...

Trwało to całe przedpołudnie, ale są! uszyte, czekają na zdjęcie i mogę je wysyłać. 
Wyszły cztery sztuki i zostało trochę ścinek z materiału.
 Idąc za ciosem chyba wymyślę sobie jakąś bluzeczkę.
 Miłego dnia!

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Ciasto drożdżowe


Uczę się piec ciasta drożdżowe :) Dwa dni temu były bułeczki z nadzieniem dżemowym, które znikły w niewyjaśnionych okolicznościach;p a dzisiaj idąc za ciosem, ciasto drożdżowe, takie normalne, klasyczne, bez udziwnień. Zanim zaczęłam przewertowałam przepisy książkowe które mam, i odezwała się moja chytra natura. W powyższych przepisach na 1 kg mąki należy dodać od 8 do 10 żółtek, co moim zdaniem byłoby rozrzutnością a wręcz marnotrawstwem. Podumałam i poleciałam do teściowej z pytaniem jak ona robi drożdżowe i oto przepis mojej teściowej, która piecze "na oko" :) Z podanego przepisu wychodzą 2 duże blachy, mniejszym łakomczuchom radze podzielić proporcje na połowę.
Składniki:
10 dkg drożdży
litr mleka
kostka masła lub margaryny
5-6 żółtek ( muszę wymyślić co zrobić z białkami)
ok 2kg mąki 
szklanka cukru, cukier waniliowy

Wykonanie
Podgrzałam mleko, tak by po włożeniu palca było ciepłe, ale nie parzyło. W innym garnuszku roztopiłam tłuszcz. Do niewielkiej miski pokruszyłam drożdże, posypałam łyżką mąki i łyżką cukru, zalałam odrobiną ciepłego mleka ( tak by przykryć drożdże), wymieszałam trochę i odstawiłam w ciepłe miejsce.
Do większej miski przesiałam 1,5 kg mąki dodałam zmiksowane żółtka z cukrem, resztę mleka i drożdże, które już zdążyły "ruszyć", trzeba połączyć składniki i wyrabiać ręką. Dodałam tłuszcz, w dwóch ratach, moim zdaniem lepiej jest wtedy to wszystko połączyć, i teraz magiczna czynność wyrabiać, podsypywać mąką, wyrabiać...podsypywać i tak do momentu aż ciasto zacznie odchodzić od miski, odklejać się od rąk, jest giętkie, sprężyste i do niczego się nie przykleja! Uwielbiam właśnie ten moment, tego pulchniutkiego, mięciutkiego ciasta. A jak już uda się uzyskać ten stan to siup na blachę (ja wykładam papierem do pieczenia, inni natłuszczają, jak kto woli) rozkładam w miarę równo i do piekarnika. Temperatura 160 stopni, grzałka górna i dolna 
(podobno nie wolno termoobiegu włączać), i tak 35-45 minut. Przed chwilą moje wyciągnęłam,wyglądają i pachną PYSZNIE:)

I teraz dwie uwagi, w mojej mądrej książce kucharskiej pisało że drożdże nie potrzebują cukru by "ruszyć", może inne i nie potrzebują, moje bez cukru nie ruszyły, dopiero gdy go dodałam to zaczyn zaczął pracować.
Druga uwaga, "ciepłe miejsce" chyba każdy w swoim domu ma inne, ja u siebie znalazłam ciepłą podłogę w łazience, przynajmniej teraz kiedy chodzi ogrzewanie:)







Uszyj Jasia


Wczoraj siedziałam i szperałam po forach szyciowych i w pewnym momencie trafiłam na blog EkoUbranka. Nie znam osoby która go prowadzi, ale robi przesympatyczne wrażenie, i bardzo spodobała mi się akcja którą ta Pani wymyśliła, aby obdarować szpital jaśkami, a właściwie poszewkami na jaśki dla oddziału dziecięcego. Oto cytat z jej bloga:
Szyjemy dla Szpitala Jana Pawła II w Krakowie dla Oddziału Neuroinfekcji i Neurologii Dziecięcej. Dlaczego właśnie tam? Po pierwsze, ponieważ tam potrzebują od zaraz poszewek na jaśki, a po drugie spędziłam tam z B.B. cudowny tydzień. Oni nam pomogli, my pomożemy im.


Pomysł wręcz mnie porwał, od dawna odczuwałam zrobienia czegoś dla kogoś innego (chyba w ramach rekompensaty za mój wredny charakter) a po za tym dawno nie szyłam i potrzebowałam właśnie takiego kopa. Nie miałam w domu żadnego kolorowego materiału, który bym uznała za godny takiej okazji, wybrałam się do mojego ulubionego szmateksu i nie zawiodłam się! Znalazłam piękną kolorową zasłonę, która już się pierze i to z niej powstaną poszewki na jaśki :)Uszyję je jeszcze dzisiaj, zanim mój słomiany zapał nie zgaśnie:)




piątek, 26 października 2012

Mmmm...las:)

Las jesienią, coś wspaniałego. Kocham spacery po lesie, o każdej porze roku, ale to właśnie jesienią, mam na to najwięcej czasu i przyjemności. Las zachwyca kolorami, zapachem, i hałasem! wcale nie oszalałam, w lesie jest głośno. Usiądź na chwile i wsłuchaj się w śpiew ptaków, w szelest gałęzi i mase innych dzwięków, które po prostu lekceważymy... 
Przy okazji takiego spaceru można nazbierać grzybków na obiad:D. I z takiego właśnie spaceru wziął się mój dzisiejszy obiad. Opieńki, niedocenione ale wprost rewelacyjne do pierogów i krokietów.
Przepis pojawi się po obiedzie :D Teraz muszę zabrać się do gotowania :d

wtorek, 23 października 2012

Pasja to...

Moje trzy pasje:
gotowanie
szycie
i czytanie książek
Będą to główne tematy poruszane w tym miejscu :)

Początek

Mam wrażenie, że ucieka mi gdzieś świat, siedzę na uboczu, kroje paprykę na sałatkę a technika gna do przodu. Kilka lat temu nie miałabym problemu z założeniem bloga, czy jakimkolwiek innym zadaniem "technicznym". Przystań na chwilę a świat wyprzedzi Cię o lata świetlne. Tylko czy jest sens gnać za światem? czy nie lepiej przystanąć i z dystansem obserwować jak technika, ludzie śpieszą się, gonią, przepychają, byle być pierwszym, byle na czasie. No to mam już mój pierwszy post za sobą już teraz pójdzie z górki:)